11.02.2017

[MARTINA STOESSEL] MAKING OF "GOT ME STARTED"

[MARTINA STOESSEL] MAKING OF "GOT ME STARTED"

Nigdy tego tutaj nie robiłam, choć zawsze musi być ten pierwszy raz: postanowiłam napisać dla was post, który ukazywałby wydarzenia z planu nagrań do teledysku drugiego singla Martiny Stoessel. Będą to ciekawostki zza kamery, o których wiedzą tylko wtajemniczeni. To, jak odbywało się kręcenie klipu, możemy zobaczyć w filmie udostępnionym przez Tini na jej kanale, który umożliwia nam odkrycie tajemnicy tego niezwykłego wydarzenia. Dzisiaj, chciałabym przekazać wam moją wiedzę zdobytą poprzez obejrzenie owego odcinka z serii #MakingOf na kanale panny Stoessel. Podsumuję wszystkie wiadomości, które mogą wam służyć jako inspiracja do tworzenia własnego teledysku w swojej wyobraźni. Najnowszym singlem gwiazdy jest "Got Me Started", który wbił już siedem milionów wyświetleń i powoli zbliża się do ośmiu - to wszystko zasługa oddanych fanów dziewczyny. A skoro tak polubiliśmy ten utwór i jesteśmy w stanie słuchać go niekiedy nawet kilkakrotnie razy dziennie, mam nadzieję, że z podobnym entuzjazmem odniesiecie się do tego artykułu. Zapraszam wszystkich Tinistas...


Utwór muzyczny zatytułowany "Got Me Started" sprawił, że odkąd tylko obił mi się o uszy, nucę pod nosem "Kochanie, sprawiłeś, że zaczęłam...". Refren jest nie do przebicia i sprawia, że gdy tylko znajduję się w miejscu, w którym do dyspozycji mamy dużą, luźną powierzchnię - zaczynam do niego tańczyć. Nie czuję wówczas najmniejszych granic i najzwyczajniej w świecie "wariuję", czyli bez przerwy skaczę jak najwyżej, śpiewam jak najgłośniej, rozrabiam jak tylko mogę. Podsumowując: robię wszystko, aby czuć się wolna, ponieważ takowy fragment piosenki wprawia mnie w tak niezależny nastrój, że muszę rozłożyć swoje ręce i otworzyć się na wszystko, co do mnie przychodzi. Zawsze jak wracam z ciężkiego dnia spędzonego w szkole, czuję się wykończona i nie mam ochoty ani motywacji do zrobienia czegokolwiek, lecz gdy tylko zdąży obić mi się o uszy kilka nut od utworu "Got Me Started", wiem, że należy wziąć się w garść i pokazać, że mogę wszystko.

Nie mam pojęcia jak to brzmi w waszych uszach, lecz nie potrafię inaczej tego ująć - po prostu kocham Tini za to, że zdążyła za pomocą tej jednej piosenki poprawić mi humor aż tyle razy. Panna Stoessel biorąc pod uwagę to, że dany utwór zdobył tak dużą sympatię, udostępniła na swój kanał film (o którym już wspominałam), w którym wspomina momenty swojego życia, kiedy pracowała nad teledyskiem do jej kolejnego singla. Chciałabym wam pokazać to, jak odbywał się ciąg tworzenia klipu. Najlepiej byłoby w moim wykonaniu zacząć od tego, iż dziewczyna gdy tylko wkroczyła w świat kręcenia klipu, była pewna, że wszystko wyjdzie (tak jak mówiła) niesamowicie. Uprzedzała nas, abyśmy się przygotowali, ponieważ według niej szykowała się ogromna "bomba"! Wokalistka była zadowolona z vloga do serii #MakingOf, ponieważ mogła wtedy opowiadać swoim fanom o tym, jak bardzo była podekscytowana przed wkroczeniem na plan teledysku. Zamierzała spędzić z nami cały tydzień nagrań, który po przeróbkach zmieścił się w niecałych siedmiu minutach, jednak zapewniam, że każda z nich integruje nas z nastolatką coraz bardziej i lepiej przybliża mi świat poza kamerą. W skład całych przygotowań do wzięcia w życie planów nad projektem wchodzą próby choreografii, wybieranie kreacji, stylizowanie fryzur, czyli jak to ona określiła "szaleństwo"!


Martina udzieliła się w studiu tańca mając na sobie sweter w temperaturze 40'C, jednak wytłumaczyła tę ,"wpadkę" tym, iż klimatyzacja w Los Angeles jest tak mocna, że podobno można zamarznąć na śmierć. Jednak ja zadałabym lepsze pytanie: co ona robi w studiu tańca? Otóż, jak sama zdradziła, będzie prowadziła casting tancerzy w postaci przesłuchania zdolności. Przyszło na niego bardzo dużo pięknych, młodych, silnych i utalentowanych tancerek, które wręcz podziwiam. W niektórych częściach klipu pojawiali się też tancerze płci męskiej, których wybór również nie był łatwy. Jeżeli chodzi o nabór dziewczyn, to panna Stoessel od samego początku była zauroczona bliźniaczkami, które miały dynamiczne poczucie rytmu. Na castingu tańczyli do choreografii utworu, nad którego teledyskiem odbywała się praca, a wykonanie każdego z zgłoszonych ludzi było niepowtarzalne.

Jednak nie tylko zdanie Tini się tutaj liczyło, ponieważ również ogromne znaczenie miała opinia Fatimy Robinson - reżyserki klipu, która współpracowała z gwiazdą. Widzieć, jak Ci wszyscy zdolni i młodzi tancerze starają się o miejsce obok Martiny w czasie nagrań, było naprawdę cudownie - zamierzali spełnić swoje marzenia, a drzwiami do nich była Tini. To były dla nich drzwi do kariery tanecznej, których klamka się poruszyła w szczególności dla pięknych, uśmiechniętych bliźniaczek, które wybrała dziewczyna. Ich uśmiech jest tak szeroki i szczery, że aż za pierwszym razem zdążył skraść mi serce. Praca nad choreografią była dla wokalistki przyjemnością, a jako, że jest bardzo pracowita - nie dawała się szybko zmęczyć, gdyż jak to wspomniał jej trener: "Gdy tylko daję jej przerwę, ona leci do tancerzy, aby poćwiczyć z nimi lub idzie sama ćwiczyć w kącie - i to najbardziej w niej lubię!". Pamiętam jeszcze za czasów Violetty, że już wtedy opanowała zdolność do szybkiego uczenia się układów. Takowy przypominał nieco osobowość panny Stoessel, a jego projektanci starali się pokazać Tini z jej seksowną, świeżą i latynoską odsłoną, co według mnie im się udało. Choreografia zawiera elementy tańców nowoczesnych, lecz i też jest w standardowym stylu. Trener wręcz zakochał się w naszej idolce i poczuł do niej wyjątkową sympatię, bo chce z nią częściej pracować i więcej jej pokazywać.

Próby były wykończające, jednak mimo wszystko dawały niezwykły efekt. Z każdym dniem było coraz więcej prób, do którym główna bohaterka seansu podchodziła z zapałem. Klip nosi dwa różne style choreografii i wiele zmian garderoby. Rozpoczynając oficjalne kręcenie teledysku Martina zaczęła od luźnego, hipisowskiego look'u.


Dla głównych tancerek, czyli już tutaj nieraz wspominanych, moich ulubionych bliźniaczek, to była ogromna szansa w tym momencie, wystąpienie w czymś tak dużym, w takim projekcie. Zdradziły, że słuchały już Martiny wcześniej i z wyczerpaniem powiedziały o tym, iż miały tylko dwie próby do przygotowań, a dalej to tylko drobne potańcówki z gwiazdą. "Czujemy jej muzykę w naszym ciele. Jej muzyka to Labomba.com, jesteśmy bardzo podekscytowane. Gdy pierwszy raz wysłuchałam tej piosenki - byłam zaskoczona, bo jest niesamowita!" - udzielała się jedna z nich, po czym druga przytaknęła podnieconym głosem: "Ta piosenka to ogień!". Ulubioną częścią całego klipu dla panny Stoessel była impreza, która pojawiła się na początku podczas refrenu, przy czym uważam, że nie tylko mnie zaskoczyła, ponieważ odbyła się tak, jak niczym niespodziewany zwrot akcji z pozy Tini na szaloną zabawę. Bardzo spodobał mi się fakt, że cały przebieg nagrań nadzorowała jej mama, Mariana, która z podziwem obserwowała dokonania córki i traktowała je niczym własny sukces.

Najnowszy singiel Martiny Stoessel pt. "Got Me Started"


Making Of: Got Me Started


Jak wam się spodobały kulisy nagrań
do teledysku utworu "Got Me Started"? Koniecznie udzielcie się
na ten temat w komentarzach!

5 komentarzy:

  1. Ten post jest inny i jest naprawdę świetny! Podoba mi się taka tematyka :D Kulisy nagrań są cudowne ponieważ możemy zobaczyć backstage tego wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny i bardzo ciekawy post! Kulisy nagrań są niesamowite, a teledysk wyszedł rewelacyjnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super piosenka
    Genialny post ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAMY DO UDZIELANIA SIĘ W KOMENTARZACH!