[SKATEPRO] WROTKI | MOJE PIERWSZE WRAŻENIA
Zastanawialiście się kiedyś nad kupnem wrotek? Ja do pewnego momentu ani trochę! Wszystko się zmieniło, kiedy na Disney Channel pojawił się nowy serial "Soy Luna", gdzie główna bohatera jest zakochana we wrotkach po same uszy. Dzięki niej również odnalazłam pasję, którą chciałabym dalej rozwijać. Chcecie wiedzieć, w jaki sposób ja zaczęłam swoją przygodę z wrotkami? Może moje doświadczenie też was zachęci do uprawiania tego niesamowitego sportu. Przekonajmy się!
Moje pierwsze wrotki założyłam na nogi, kiedy miałam zaledwie 5 lat. Doskonale je pamiętam - były całe różowe, z kryształowym nadrukiem serca z boku i białymi kółeczkami. Spędzałam na nich każdą chwilę na dworze. Kiedy świetnie opanowałam jazdę na wrotkach, tata stwierdził, że przyszedł czas na coś trudniejszego i podarował mi rolki. Od tamtej pory bardzo często jeździłam razem z przyjaciółmi po miejskich uliczkach. Nie myślałam o tym, żeby wrócić do historii z wrotkami, bo uważałam, że jestem za duża na cztery kółeczka. Z biegiem czasu zmieniałam stopniowo rolki na nowsze, większe, bo rosłam ja, a noga razem ze mną. Moje najnowsze rolki dostałam w zeszłym roku na urodziny i przyznaję, że założyłam je może ze trzy razy. Stanowczo przerzuciłam się na rower. Nie wiem co takiego się stało, że przyjemność czerpana z jazdy w butach z kółkami gdzieś odpłynęła... Aż do kwietnia tego roku...
Kiedy zaczęłam szukać informacji o "Soy Luna", nowej produkcji Disney Channel, wizualnie zakochałam się we wrotkach! Teraz po latach wiem, że jazda na nich to nic dziecinnego, bo liczy się przecież frajda! Zastanawiałam się aż do teraz, czy nie zakupić własnej pary wrotek i zacząć ćwiczyć jazdę na nich... I w końcu się zdecydowałam! Zaczęłam odkładać pieniądze i już za kilka miesięcy miałam je kupić, kiedy odezwali się do mnie ze sklepu sportowego w sprawie współpracy. Zaproponowali mi, że wyślą wrotki w zamian za kilka recenzji - byłam wniebowzięta! I tak dokładnie dnia 1 lipca 2016 przyjechały do mnie aż z Danii całkiem nowiutkie i pięknie prezentujące się wrotki w stylu "Soy Luny"! Pozostało mi jedynie dokupić komplet ochraniaczy, kask i już mogłam wyruszyć w niezwykłą podróż!
Mój pierwszy dzień na wrotkach (po długim spoczynku) przyznaję, że był istną katorgą! Nie mogłam złapać równowagi, nogi mi się ciągle rozjeżdżały i gdyby nie wsparcie najbliższych, to runęłabym na ziemię. Zawsze myślałam, że z jazdą na rolkach czy wrotkach będzie jak z jazdą na rowerze - tego się nigdy nie zapomni, a jednak... Ja zapomniałam! I przez pierwsze pół godziny musiałam trzymać się ogrodzenia... Na pewno wyglądałam przekomicznie! Ale od czegoś trzeba zacząć, nie ma co się przejmować spojrzeniami ciekawskich przechodniów. Wspierając się na barierkach, słupach i ramieniu przyjaciela, dotarłam wreszcie do parku. Wtedy wszystko się zmieniło. Gładkie podłoże pozwoliło mi jechać bez najmniejszego problemu i już z równowagą nie było tak źle, jak na początku. Dlatego ważne jest, żeby swoją przygodę z wrotkami zacząć na gładkim chodniku, prostym asfalcie i innym podłożu bez łączeń, górek czy dziur. Zwykły kafelkowy chodnik nie pozwoli nam płynnie jeździć, bardzo utrudni podstawowe kroki, a od jazdy po wybrzuszeniach będą boleć stopy, co uniemożliwi dalszą naukę.
Po parku jeździłam chyba ze dwie godziny... Dokładnie nie jestem pewna, bo straciłam poczucie czasu! Z jazdą przed siebie nie miałam już najmniejszych trudności, ale kiedy chciałam skręcić jeszcze nie czułam się zbyt pewnie. Postanowiłam na razie nie wariować i skręcanie odłożyłam na późniejszy etap nauki. Skupiłam się na równowadze i pewności, której musiałam nabrać z wrotkami na nogach. Niestety nie czułam się jeszcze zbyt swobodnie, aby po prostu zahamować. Dlatego wybrałam najdłuższą uliczkę w parku i dałam się ponieść jeździe do przodu, po czym delikatnie zwalniałam. To niesamowite uczucie, kiedy nabierasz prędkości, a wszyscy spacerowicze zostają w tyle. Naprawdę polecam, bo osobiście tego pierwszego dnia świetnie się bawiłam. Nie można się również bać upadków, na początku każdemu się zdarzają, nie ma się czego wstydzić! Kolejne spacery na wrotkach były już coraz bogatsze w efekty. Po tygodniu takich wypadów nauczyłam się swobodnie jeździć, skręcać, a nawet lekko podskakiwać, kiedy musiałam zmierzyć się z wyższym krawężnikiem. Niestety z hamowaniem przednim hamulcem nadal mam problem i wolę jednak po prostu zwolnić i się zatrzymać, niż specjalnie użyć hamulca. Nadal nad tym pracuję, bo chciałabym móc wkrótce pokonać każdą przeszkodę i bez problemu jeździć po dowolnej nawierzchni.
Jeśli nie myśleliście wcześniej o zakupie wrotek, to koniecznie musicie się nad tym zastanowić. Osobiście nigdy nie sądziłam, że dwie zwykłe wrotki mogą sprawić tyle radości. A powrót do jazdy w butach z kółkami był naprawdę przyjemnym uczuciem, które pozwoliło mi przenieść się w lata podstawówki. Kolejne moje poczynania z ośmioma kółeczkami będę opisywać na blogu, a także mam zamiar nakręcić kilka filmów, dlatego koniecznie zaglądajcie i wyczekujcie nowości. Swoje wrotki mam ze sklepu SKATEPRO.COM.PL, gdzie przy okazji serdecznie was zapraszam! W następnym poście na temat wrotek oczekujcie dokładnej recenzji mojej przepięknej pary, którą mam właśnie z tego sklepu! Miłej jazdy!
Moje pierwsze wrotki założyłam na nogi, kiedy miałam zaledwie 5 lat. Doskonale je pamiętam - były całe różowe, z kryształowym nadrukiem serca z boku i białymi kółeczkami. Spędzałam na nich każdą chwilę na dworze. Kiedy świetnie opanowałam jazdę na wrotkach, tata stwierdził, że przyszedł czas na coś trudniejszego i podarował mi rolki. Od tamtej pory bardzo często jeździłam razem z przyjaciółmi po miejskich uliczkach. Nie myślałam o tym, żeby wrócić do historii z wrotkami, bo uważałam, że jestem za duża na cztery kółeczka. Z biegiem czasu zmieniałam stopniowo rolki na nowsze, większe, bo rosłam ja, a noga razem ze mną. Moje najnowsze rolki dostałam w zeszłym roku na urodziny i przyznaję, że założyłam je może ze trzy razy. Stanowczo przerzuciłam się na rower. Nie wiem co takiego się stało, że przyjemność czerpana z jazdy w butach z kółkami gdzieś odpłynęła... Aż do kwietnia tego roku...
Kiedy zaczęłam szukać informacji o "Soy Luna", nowej produkcji Disney Channel, wizualnie zakochałam się we wrotkach! Teraz po latach wiem, że jazda na nich to nic dziecinnego, bo liczy się przecież frajda! Zastanawiałam się aż do teraz, czy nie zakupić własnej pary wrotek i zacząć ćwiczyć jazdę na nich... I w końcu się zdecydowałam! Zaczęłam odkładać pieniądze i już za kilka miesięcy miałam je kupić, kiedy odezwali się do mnie ze sklepu sportowego w sprawie współpracy. Zaproponowali mi, że wyślą wrotki w zamian za kilka recenzji - byłam wniebowzięta! I tak dokładnie dnia 1 lipca 2016 przyjechały do mnie aż z Danii całkiem nowiutkie i pięknie prezentujące się wrotki w stylu "Soy Luny"! Pozostało mi jedynie dokupić komplet ochraniaczy, kask i już mogłam wyruszyć w niezwykłą podróż!
Mój pierwszy dzień na wrotkach (po długim spoczynku) przyznaję, że był istną katorgą! Nie mogłam złapać równowagi, nogi mi się ciągle rozjeżdżały i gdyby nie wsparcie najbliższych, to runęłabym na ziemię. Zawsze myślałam, że z jazdą na rolkach czy wrotkach będzie jak z jazdą na rowerze - tego się nigdy nie zapomni, a jednak... Ja zapomniałam! I przez pierwsze pół godziny musiałam trzymać się ogrodzenia... Na pewno wyglądałam przekomicznie! Ale od czegoś trzeba zacząć, nie ma co się przejmować spojrzeniami ciekawskich przechodniów. Wspierając się na barierkach, słupach i ramieniu przyjaciela, dotarłam wreszcie do parku. Wtedy wszystko się zmieniło. Gładkie podłoże pozwoliło mi jechać bez najmniejszego problemu i już z równowagą nie było tak źle, jak na początku. Dlatego ważne jest, żeby swoją przygodę z wrotkami zacząć na gładkim chodniku, prostym asfalcie i innym podłożu bez łączeń, górek czy dziur. Zwykły kafelkowy chodnik nie pozwoli nam płynnie jeździć, bardzo utrudni podstawowe kroki, a od jazdy po wybrzuszeniach będą boleć stopy, co uniemożliwi dalszą naukę.
Po parku jeździłam chyba ze dwie godziny... Dokładnie nie jestem pewna, bo straciłam poczucie czasu! Z jazdą przed siebie nie miałam już najmniejszych trudności, ale kiedy chciałam skręcić jeszcze nie czułam się zbyt pewnie. Postanowiłam na razie nie wariować i skręcanie odłożyłam na późniejszy etap nauki. Skupiłam się na równowadze i pewności, której musiałam nabrać z wrotkami na nogach. Niestety nie czułam się jeszcze zbyt swobodnie, aby po prostu zahamować. Dlatego wybrałam najdłuższą uliczkę w parku i dałam się ponieść jeździe do przodu, po czym delikatnie zwalniałam. To niesamowite uczucie, kiedy nabierasz prędkości, a wszyscy spacerowicze zostają w tyle. Naprawdę polecam, bo osobiście tego pierwszego dnia świetnie się bawiłam. Nie można się również bać upadków, na początku każdemu się zdarzają, nie ma się czego wstydzić! Kolejne spacery na wrotkach były już coraz bogatsze w efekty. Po tygodniu takich wypadów nauczyłam się swobodnie jeździć, skręcać, a nawet lekko podskakiwać, kiedy musiałam zmierzyć się z wyższym krawężnikiem. Niestety z hamowaniem przednim hamulcem nadal mam problem i wolę jednak po prostu zwolnić i się zatrzymać, niż specjalnie użyć hamulca. Nadal nad tym pracuję, bo chciałabym móc wkrótce pokonać każdą przeszkodę i bez problemu jeździć po dowolnej nawierzchni.
Jeśli nie myśleliście wcześniej o zakupie wrotek, to koniecznie musicie się nad tym zastanowić. Osobiście nigdy nie sądziłam, że dwie zwykłe wrotki mogą sprawić tyle radości. A powrót do jazdy w butach z kółkami był naprawdę przyjemnym uczuciem, które pozwoliło mi przenieść się w lata podstawówki. Kolejne moje poczynania z ośmioma kółeczkami będę opisywać na blogu, a także mam zamiar nakręcić kilka filmów, dlatego koniecznie zaglądajcie i wyczekujcie nowości. Swoje wrotki mam ze sklepu SKATEPRO.COM.PL, gdzie przy okazji serdecznie was zapraszam! W następnym poście na temat wrotek oczekujcie dokładnej recenzji mojej przepięknej pary, którą mam właśnie z tego sklepu! Miłej jazdy!
Ile masz lat? Nie wstydzisz się w takich dziecinnych, kolrowych wrotkach jeździć?
OdpowiedzUsuńHaha, uwierz, że znajdziesz dziecinniejsze xD A mnie te czarne bardzo się podobają ;)
UsuńNo może są jeszcze bardziej, ale mogłaś sobie wybrać lepsze. Ja mam 22 lata i nigdy w życiu bym się w takich nie zobaczyła. Wstyd
UsuńGratuluję dystansu i dojrzałości ;)
UsuńŚwietny post! Aaw, juz czekam aż przyjdą moje wrotki z konkursu! Chcę poczuć tą magię jazdy na wrotkach <3
OdpowiedzUsuńPiękny post! Jazda na wrotkach musi być niesamowita! Ja mam na razie swoje stare rolki, na których jeżdżę już jakieś 5 lat i jeszcze żyją :D Na pewno pomyślę nad zakupem wrotek, bo warto spróbować czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńdovecameronpolska.blogspot.com
Genialny post! Ja również uwielbiam wrotki i nie zamieniłabym ich na żaden inny sport, tylko że ja posiadam je ze sklepu fivesport :)
OdpowiedzUsuńwww.disney-ourworld.blogspot.com
Ciekawy jestem, czy potrafiłabyś, autorko wpisu, jedździć po miescie na wrotkach i jednocześnie grać w grę pokemon go? Ja niestety nie.
OdpowiedzUsuńNie polecam jeździć i grać jednocześnie, a wręcz odradzam, bo to bardzo niebezpieczne!
UsuńNie każdy rodzic zgodzi się kupic dziecku wrotki czy rolki na żądanie "mamo, kup" "mamo, daj". Czasami mama lub tata zapyta: dziecko, a czy za miesiac lub dwa czy ci sie nie znudzi ta rozrywka, za ktora bede musiała sporo zapłacić? Poza tym nie każdy ma warunki do jeżdżenia. Wiem, ze czasami warto spróbowac czegoś nowego, jednak w moim przypadku i wiek 18lat i brak warunków do jazdy i cena sprzętu działają jako argumenty przeciw.
OdpowiedzUsuńJeśli mój wpis zostanie uznany za spam, wybaczcie mi.
Dziękujemy za twoją opinię, masz sporo racji ;) To nie jest spam tylko wartościowy komentarz. Oby takich więcej. ;)
UsuńZgadza się, ja także od niedawna posiadam wrotki, a podczas zakupu przez stronę internetową, zauważyłam właśnie wrotki, które są identyczne jak Twoje, lecz ostatecznie zdecydowałam się zakupić wrotki o zupełnie innym stylu, lecz mimo wszystko są równie wyjątkowe co Twoje! Masz naprawdę śliczne wrotki - nie zapominaj o tym! Twoje wrotki bardzo pasują do Twojej urody, jesteście dla siebie stworzeni! Mimo tego, że już posiadam wrotki to i tak przeczytałam ten post, ponieważ był dla mnie następnym powodem, aby cieszyć się z wrotek równie bardzo, jak podczas zakupu. Jeżeli chcesz zobaczyć moje wrotki kochana, to wpadnij na mój ASK @DominguezLive (#Kreatywność), a tam w najbliższym czasie wstawię zdjęcie moich wrotek z recenzją na ten temat. Jeżeli chcesz wpaść - zapraszam, tylko proszę nie uznawaj tego komentarza, za spam. Po prostu skoro tak pozytywnie opisałaś jazdę na wrotkach, to ja także chciałabym podzielić się z Tobą moimi emocjami - pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńSuper post jednak wrotki nie są dla mnie :P
OdpowiedzUsuńJazda na wrotkach to magia - tyle w tym temacie. Myślę, że nie tylko ty czy ja jej spróbowałyśmy dzięki Lunicie, bo tak naprawdę to rolki grają pierwsze skrzypce jeśli chodzi o tego typu sporty. Świetny post, życzę jak najmniej, albo i wcale, upadków. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńnahumanie.blogspot.com
Weszlam jeszcze raz w post bo postanowilam zobaczyc czy sprawdza sie to na wrotkach. Opisalas wszystko bardzo realnie
OdpowiedzUsuń*rolkach
Usuńhmmmmm za bajtla po osiedlu na deskorolce się śmigało... przez Ciebie oraz dużo czasu [w wyniku chińskiej zarazy], pląta mi się po głowie deska... miałem taką z hamulcem z tyłu... o nie :(!
OdpowiedzUsuń