12.04.2016

[RECENZJA] BABECZKI DISNEYA | GELLWE

[RECENZJA] BABECZKI DISNEYA | GELLWE

Postanowiłam przetestować ciekawy produkt spożywczy z logiem Disneya, który ostatnio przykuł moją uwagę podczas zakupów. A fakt, że mamy dziś 12 kwietnia, czyli Dzień Czekolady to idealna okazja na napisanie słodkiego posta. Wcześniej wiele razy przechodziłam obok, ale nigdy nie miałam odwagi się skusić. Aż do teraz! A chodzi o babeczki do samodzielnego wypieku od Gellwe. Nie mogłam się zdecydować, więc wzięłam dwa opakowania - z Violettą i z Księżniczkami...


Pudełko kolorowych babeczek kosztowało mnie 5,49zł za sztukę, więc cena jest bardzo przystępna i nie różni się znacznie od cen podobnych produktów. Wybrałam dwa rodzaje - jedne z kremem a drugie z lukrem. Przeklikałam również sieć w poszukiwaniu innych babeczek z logiem Disneya. Udało mi się znaleźć kilka różnych rodzai, które reklamowała m.in. Minnie, a także bohaterowie filmów "Auta", "Dzwoneczek" czy nawet "Krainy Lodu"! A więc wybór smaków jest ogromny i myślę, że trafi w gusta każdego z nas. Ale dość gadania, przejdźmy do pieczenia!


Na początek postanowiłam zająć się wersją z Księżniczkami - truskawkowe babeczki z kremem i posypką. Po przepisie, który znajdował się z tyłu opakowania wynikało, że samo przygotowanie masy na babeczki to dziecinnie prosta sprawa - wystarczyło wymieszać ze sobą podane składniki. Następie wyłożyć masę do załączonych papilotek, które niestety były naprawdę maleńkie... Choć w sumie idealne na Kinder Party. Teraz już tylko wstawiamy do piekarnika i czekamy ok. 16 min. Przygotowanie masy to góra 20 min. Teraz musimy poczekać aż nasze babeczki wystygną.

Co prawda, żeby ubić krem nie potrzeba wiele, bo po chwili był gotowy. Wystarczyło go na wszystkie 15 babeczek, które zrobiłam z jednego opakowania (one są naprawdę strasznie małe!). Kiedy jednak przyszło do dekorowania, to dopiero zaczęła się zabawa. Idealnie wyszło mi tylko jakieś pięć z nich, bo reszta zniknęła nie wiadomo gdzie, kiedy się odwróciłam. Moja kochana rodzinka nie mogła się doczekać aż skończę i wsunęli prawie wszystkie, gdy nie patrzyłam! Na szczęście udało mi się uratować kilka z nich do zdjęcia. Babeczki mają naprawdę słodki truskawkowy zapach, który aż czuć z daleka. A kiedy doszedł do całości jeszcze krem - niebo w gębie! Gorzej jest z posypką, która jest naprawdę twarda i nie sposób jej rozgryźć. To takie większe srebrne kulki z cukru. Nie polecam, żeby dzieci próbowały je zjeść swoimi mleczakami, bo nawet dorosła osoba miała problem.


Przyszedł czas na pudełko, z którego uśmiechała się do mnie Violetta. Babeczki miały być waniliowe z polewą z leśnych owoców i kolorową posypką. Na opakowaniu wyglądały bardzo apetycznie! Przygotowanie masy na ciasto również było jak bułka z masłem - każdy jest w stanie zmiksować ze sobą kilka składników! Niestety, jak poprzednio papilotki na babeczki również były maleńkie. Masa jeszcze przed upieczeniem miała intensywny waniliowy zapach, co było bardzo na plus. Po upieczeniu również się nie zmienił, a aromat ciepłych wypieków z piekarnika ponownie przywiał moją rodzinę do kuchni. Tym razem jednak byłam czujna i dałam im tylko po jednej na spróbowanie.

Kiedy wystygły, zabrałam się za przygotowanie lukru. Po podaniu kilku kropel wody do gotowego proszku i wymieszaniu, masa lukrowa szybko zaczęła gęstnieć. Naprawdę zdziwiłam się, że tak szybko, a sam lukier był naprawdę smaczny i miał czysty fioletowy kolor. Niestety ten lukier po wylaniu na babeczki wyglądał okropnie - wszystko rozlało się wokół, a na czubku nie zostało nic. Nie starczyłoby go również na wszystkie 15 babeczek. Musiałam zakryć niedoskonałości większą ilością posypki. Mimo przepysznego smaku wersja babeczek z lukrem to porażka.


Z racji tego, że nie starczyło mi lukru na wszystkie violettowe babeczki stwierdziłam, że kilka z nich udekoruję po swojemu. Użyłam masy cukrowej w różnych kolorach, kilku posypek do dekoracji, gotowego lukru w tubie i innych. Wy również możecie stworzyć własne babeczki inspirując się wszystkim, co zobaczycie dookoła. Mnie kreatywności dodaje Disney, dlatego moje babeczki mają mysie uszka, a nawet twarzyczki znanych postaci z filmów.


Podsumowując babeczki w smaku są naprawdę pyszne i każdemu podpasuje ich intensywny aromat. Cena jest bardzo przystępna i na każdą kieszeń, do tego łatwe i szybkie przygotowanie. Wspólne pieczenie z postaciami Disneya to świetna zabawa dla najmłodszych. Osobiście polecam jednak wersję z kremem, ponieważ o wiele lepiej się prezentuje, gdybyśmy na przykład chcieli zrobić takie babeczki na jakąś uroczystość. Trzeba podkreślić również, że kremowej masy starczy na wszystkie z nich, bo lukrowa polewa niestety nie jest taka wydajna. Osobiście chciałabym przetestować jeszcze opcję z wróżkami, bo ta trójkolorowa masa kremowa wygląda bardzo zachęcająco. Kiedy trafię na nią w sklepie, na pewno kupię!

6 komentarzy:

  1. Super recenzja. Babeczki wyglądają znakomicie i przepysznie. Ja jednej wole robić je sama, ponieważ są o wiele smaczniejsze itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wiesz babo że twoje są pyszniejsze jak tych nie jadłaś?

      Usuń
  2. Babeczki wyglądają ślicznie i apetycznie ;) Ale narobiłaś mi ochoty na nie ;) Jak na złość nie mam nic słodkiego obok siebie, muszę zatem lecieć do sklepu, może akurat trafię na pudełeczko z babeczkami i również je zrobię xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne <3 Mam teraz wielką ochotę porobić disneyowe babeczki, ale na pewno dałaś mi dużą inspirację!

    OdpowiedzUsuń
  4. super są te babeczki miałam takie i smakowały cudownie.!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba sobie spróbuję Księżniczkową wersję. Bo wygląda i brzmi pysznie. :)

    OdpowiedzUsuń

ZACHĘCAMY DO UDZIELANIA SIĘ W KOMENTARZACH!