[RECENZJA] WYSPA POTĘPIONYCH
WYSPA POTĘPIONYCH
Przed dwudziestu laty wszyscy złoczyńcy zostali wypędzeni z królestwa Auradonu na Wyspę Potępionych - mroczne, ponure miejsce strzeżone polem energii, które uniemożliwia im ucieczkę. Pozbawieni swych magicznych mocy, żyją teraz w odosobnieniu, zapomniani przez resztę świata.
Jednak w Zakazanej Twierdzy (dom Diaboliny) ukryte jest Smocze Oko (berło Diaboliny) - klucz do prawdziwego mroku i jedyna nadzieja złoczyńców na ucieczkę. Tylko najsprytniejszy, najbardziej nikczemny i najniegodziwszy łotr zdoła je znaleźć ... Któż to będzie?
Podczas wyprawy po Smocze Oko dzieci czarnych charakterów (tak Ci źli też mają dzieci) udowodnią, że łotrowskie pochodzenie o niczym nie przesądza, a bycie dobrym wcale nie jest takie złe.
URODZENI BY CZYNIĆ ZŁO?
Mal - szesnastoletnia córka Diaboliny jest najbardziej utalentowaną uczennicą Smoczego Dworu (szkoły na Wyspie Potępionych). Słynie ze swych nikczemnych pomysłów. Kiedy dowiaduje się o Smoczym Oku, postanawia skorzystać z szansy, by udowodnić, że w okrucieństwie nikt nie dorasta jej do pięt...
Evie - córka Złej Królowej, która przez lata pobierała indywidualne lekcje, dlatego nie zna zasad panujących w Smoczym Dworze, ani nie zna się na sztuczkach Mal...
Jay - syn Dżafara, który ma wiele talentów: jak nikt potrafi kraść i kłamać. Nie zamierza pozwolić, aby ominęła go ta niezwykłą wyprawa, zwłaszcza, że organizuje ją Mal, jego (nie)przyjaciółka od dzieciństwa....
Carlos - syn Cruelli de Mon, który do najodważniejszych nie należy, ale za to jest bardzo bystry i spragniony wiedzy, dlatego zgadza się wziąć udział w wyprawie skoro może się okazać, ze to właśnie jego wynalazki mogą się przyczynić do ucieczki z wyspy...
Na szczęście nikt z nas nie musiał dostać pozwolenia ani zaproszenia by móc kupić i przeczytać książkę Melissy de la Cruz "Wyspa Potępionych". Powiem szczerze, że ja sama nie mogła się oprzeć i powędrowałam do empiku po ten magiczny egzemplarz. Książka mi się bardzo podobała, lekko i szybko się ją czyta, fabuła jest ciekawa, a postacie łatwe do polubienia oraz do utożsamiania się z nimi. Bo kto z nas nie ma takich problemów jak bycie nową dziewczyną w szkole, szkolnym popychadłem czy chęć by zadowolić wymagających rodziców i zyskać w ich oczach?
"Nawet jeśli Mal od zawsze wiedziała, że jej matka w ogóle się nią nie interesuje (starała się nie brać tego do siebie, ponieważ Diabolina nie dbała o nikogo), nadal bolało ją, gdy mówiła to tak wprost."
W książce jest wszystko co byśmy chcieli uzyskać od Disneya, przygoda, akcja, wybór i humor. Książka jest pod wieloma względami zabawna, jednak nie brak w niej smutnych momentów, szczególnie wtedy gdy główni bohaterowie rozmyślają o swoich rodzicach i jak wielkim rozczarowaniem dla nich są oraz o ich domu, czyli owej wyspie, na której nie ma nic nowego ani choćby całego, wszystko jest tu używane i sprowadzane jako śmieci z Auradonu.
"Może Wyspa Potępionych jest miejscem idealnym dla nas, odpadków, wyrzutków, zapomnianych przez świat? Może ta historia właśnie tak ma się toczyć?"
Nasi bohaterowie nie mają lekko, są pogardzani przez rodziców, którzy żądają od nich więcej i więcej, choć na wyspie zamkniętej pod magicznym kloszem naprawdę nie wiele można zrobić czy się wykazać ale ,,dom to dom''.
"Ale jakie to miało znaczenie, czy matka go kochała, czy nie? Przecież uczono ich, że miłość jest dla słabych, głupich i dobrych. Miłość nie była przeznaczona dla nich. Byli łotrami. Złoczyńcami. Jedyną rzeczą, którą kochali, były nikczemne plany."
Nie znają nic innego i chociaż od maleńkości uczono ich, że ładne i dobre zawsze trzeba zmieniać w złe i brzydkie, nasi bohaterowie tęsknią... no właśnie za czym tęsknią?
"Hej - powiedziała łagodnie- mam starą kołdrę, której wcale nie używam... No wiesz, gdybyś zmarzł i nie mógł... Zapomnij, że coś mówiłam - rzuciła pospiesznie Evie. - Nie, nie, przynieś ją. To znaczy... Nigdy nikt się nie troszczył, czy jest mi ciepło, czy nie - tłumaczył Carlos, czerwieniejąc się po uszy. - Nie żebyś ty się troszczyła, oczywiście - dorzucił szybko."
"Dawno temu, w czasach po wszystkich szczęśliwych zakończeniach, a może jeszcze szczęśliwszych zakończeniach...."
Tak zaczyna się "Wyspy potępionych". Zaczyna się opis jak to Król Bestia wypędził wszystkich złoczyńców na wyspę i zjednoczył wszystkie bajkowe królestwa w Zjednoczone Stany Auradonu, w których żyło się wspaniale, cudownie, cukierkowo, po prostu .... mdło i nudno. Bez zagrożeń ze strony złoczyńców ci wszyscy wspaniali bohaterowie, którzy potrafili postawić na szali własne życie wiodą teraz przyziemne życie bez żadnych ekscesów. Wszystkim wydaje się to pasować, wszystkim z wyjątkiem Bena, syna Bestii i Belli, następcy tronu Auradonu. Czuje się on jak w więzieniu, pięknym więzieniu, w którym wszyscy chcą by był taki jak swój ojciec. Tylko, że Ben to nie Bestia, ani nawet nie urocza Bella, to nastolatek, który chce się wydostać z tej cudownej klatki i pokazać światu, że umie rządzić po swojemu....
"I wtedy doznał olśnienia. Olśnienia, które miało odmienić los Auradonu i Wyspy Potępionych na zawsze."
A CO BYŁO DALEJ DOWIECIE SIĘ Z FILMU...
Jeśli lubicie Disneya i wszystko, co z nim związane,
to przeczytajcie
"Wyspę Potępionych", obejrzyjcie film
"Następcy" i bawcie się równie dobrze
jak ja!
Ja posiadam dwa egzemplarze (jeden wygrałam w konkursie), a mimo to nie mogę się zabrać za czytanie. Za dużo tego! :D Kocham Nastepców, czekam na drugą część <3
OdpowiedzUsuń